Lista aktualności Lista aktualności

Tradycja nie jedno ma imię

Twórcą pierwszej nalewki był starożytny lekarz z greckiej wyspy Kos, Hipokrates, który aromatyczne wino zaprawił cynamonem, a następnie dosłodził miodem.

Napój ten nazywany „hipokratesem” miał rozgrzewać, dezynfekować i leczyć najróżniejsze choroby. W okresie renesansu popularność zyskał sporządzany w aptekach Hipokrates dla ludzi starych, zadumałych a flegmistych. Przełomem w produkcji alkoholu było wydestylowanie w VIII wieku n.e. przez arabskich alchemików spirytusu. Mimo, że sekret destylatu był pilnie strzeżony, w XIII wieku jego receptura została przemycona do Europy i opisana przez Arnauda de Villaneuvea – katalońskiego scholastyka, lekarza, templariusza i alchemika, który nauczył się destylować alkohol etylowy z wina. Ów profesor również jako pierwszy opisał aparat destylacyjny zwany alembikiem, który składał się z naczynia ogrzewanego w piecyku, chłodnicy w postaci rury zanurzonej w beczce z wodą i odbieralnika.

Wykradziona arabskim alchemikom receptura na destylację otworzyła drogę producentom nalewek. We wczesnym średniowieczu medycy i mnisi sporządzali wyłącznie eliksiry lecznicze. Jako ciekawostkę wspomnijmy o „eliksirze młodości”, którego przepis datowany na IV -VI wiek przed naszą erą odnaleziono w 1974 roku w jednym z tybetańskich klasztorów. Owa cudowna mikstura była niczym innym jak nalewką czosnkową. Wiek XIV i XV przyniósł pierwsze próby produkcji mocnego alkoholu na użytek domowy: w Irlandii whiskey przyrządzaną ze słodu jęczmiennego, we Francji wypalankę winną z wina, czy wreszcie w Polsce gorzałkę, pędzoną na bazie żyta. Ale dopiero w XVI wieku we Włoszech zaczęto sporządzać pierwsze nalewki, jak byśmy to dzisiaj określili, na skalę przemysłową. Były to słynne rosolisy, które powstawały w wyniku połączenia spirytusu winnego oraz aromatycznych olejków różanych. Z biegiem czasu sława leczniczych i smakowych wartości nalewek  zyskiwała coraz szerszy rozgłos. Pojawiły się znakomite trunki produkowane przez braci zakonnych takie jak Charteuse, wyprodukowana przez kartuzów w opactwie La Grande Charteuse gdzie zawsze tylko dwóch wybranych mnichów znało tajemnicę kompozycji 130 ziół i kwiatów, z których tworzono ten likier czy Benedictine wyprodukowaną przez benedyktynów z Normandii.

W Polsce najpopularniejsza była jednak gorzałka, którą pędzono z żyta, czasem z pszenicy, rzadziej ze śliw, a pod koniec XVIII wieku próbowano wykorzystać do tego kartofle. Po procesie fermentacji wódkę destylowano, najczęściej trzy razy. Po pierwszej destylacji otrzymywano tzw. brantówkę, po drugiej - prostkę (15 do 20 % alkoholu), a po trzeciej okowitę, czyli spirytus (70-procentowy alkohol). Okowitę „lustrowano” czyli rozcieńczano wodą, otrzymując w ten sposób „prostą wódkę” inaczej „ordynaryjną”. A gdy chciano otrzymać wódkę mocniejszą, przepalano „wódkę prostą” w specjalnych alembikach, uzyskując w ten sposób „gorzałkę przepalaną” czyli alembikówkę. Tak powstawały słynne anyżówki, kminkówki, ratafie czy krambambule – staropolskie nalewki, których podstawą są zioła: cynamon, pieprz, kminek, anyż, jałowiec i miód. W Polsce pierwszymi, którzy zaczęli spirytus zmieniać w nalewki byli ( tak jak w innych krajach Europy) braciszkowie w habitach – to za murami XIV-wiecznych zakonów powstawały pierwsze receptury. Zasługę w rozpowszechnianiu nalewek przypisuje się Henrykowi Walezemu. To jemu zawdzięczamy, że obok krupniku (czyli wódki przygotowanej z miodem i korzeniami, która u mieszczan i uboższej szlachty podawana nieraz na gorąco, zastępowała poncz) na dworskich stołach pojawiły się nalewki i likiery. Wkrótce w każdym polskim dworku piwniczki zaczęły się wypełniać dereniówkami, wiśniówkami czy tarninówkami, a ich receptury trzymano w tajemnicy i przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie.

Najwięcej informacji o nalewkach pochodzi z XVIII wieku. Julian Ursyn Niemcewicz wspominał w „Dziennikach”: Drzwi z salonu tego ubocznego prowadziły do małej sionki, po lewej ręce była apteczka pełna wódek, kordiałów, tłuczeńców pierników, ajeru, konfitur pędzonych i smażonych przez matkę moją i pannę służącą Chajęcką. Piołunówka z takiej apteczki pobudzała apetyt, orzechówka i jałowcówka łagodziła skutki przejedzenia, dereniówką leczono podagrę, aroniową pito przy nadciśnieniu, nalewka z dzikiego bzu zbijała gorączkę a malinowa zapobiegała przeziębieniom. Wszystkie zaś, pite z umiarem, rozwiewały smutki i pozwalały przetrwać chandrę.

I na koniec jeszcze dwa współczesne głosy. Pierwszy, Waldemara Sulisza, dziennikarza niezwykle zasłużonego w propagowaniu domowych nastawów, prezesa Kresowej Akademii Smaku, którego autorskim pomysłem jest organizowanie turniejów nalewek: Polacy robili nalewki nieprzerwanie do roku 1939. Uzmysławiały one to, co najpiękniejsze w naszej kulturze – wielką polską gościnność, miłość do biesiadowania, szczodrość i bogaty świat staropolskich dworów. Przy każdym z nich rosła przecież grusza, śliwa czy pigwa, na polach w bród było tarniny. Komunizm starał się zniszczyć staropolskie tradycje, każąc Polakom pić polmosowskie wódki. Dziś na szczęście, bogata tradycja nalewkarstwa w pełni się odrodziła.

I drugi, Hieronima Błażejaka, mistrza nalewek z Torunia i wielokrotnego zwycięscy nalewkowych turniejów: Przepis na udaną nalewkę ?Przede wszystkim włożenie w jej powstanie całego serca i duszy. Przecież to właśnie one sprawiają, że własnoręcznie przyrządzone nalewki są wciąż tak popularne.

Przyrządzenie dobrej nalewki jest bez wątpienia sztuką, niech więc słowa obu zacnych Panów o „ wskrzeszeniu dawnej tradycji” i „produkcji z duszą” zainspirują wszystkich artystów – mamy nadzieję coraz szersze grono twórców nalewek.

Tyle teorii, a teraz czas na odrobinę praktyki – dla pokrzepienia serca i duszy Przedstawiamy dwa sprawdzone przepisy.

Jarzębinowa dla smakoszy

Składniki :

3 dkg suszonych (wcześniej przemrożonych  a następnie prażonych) owoców jarzębiny,

2 suszone śliwki,

1 daktyl,

10 rodzynków,

1 łyżka stołowa miodu lipowego,

100 ml brandy,

0,75 l wódki 40 %,

100 ml spirytusu

Owoce jarzębiny wrzucić do gąsiora razem z pokrojonymi drobno śliwkami, daktylem i rodzynkami. Dodać miód i zalać spirytusem. Szczelnie zamknąć i odstawić na miesiąc w słoneczne miejsce, co dwa – trzy dni potrząsając naczyniem. Potem zlać nalew, a owoce zalać wódką. Zamknąć i odstawić. Po trzech dniach przecedzoną wódkę połączyć z nalewem spirytusowym i brandy. Wymieszać, przefiltrować przez bibułę filtracyjną, rozlać do butelek i zakorkować. Trunek powinien dojrzewać w chłodnym, ciemnym miejscu przez pół roku. Nalewce tej przypisuje się właściwości lecznicze zwłaszcza dla wzmocnienia pracy serca i w zaburzeniach trawienia.

Absynt domowy

Składniki :

3 dkg świeżych (najlepiej majowych) liści piołunu,

5 g suszonego kwiatu hizopu,

5 g suszonej melisy lekarskiej,

1 rozeta anyżu zielonego,

2 szklanki wody,

2 litry wódki 45 %,

Liście piołunu, hizop, melisę i anyż zalać wódką w gąsiorku. Szczelnie zakręcić i odstawić na dwa tygodnie w ciepłe, ciemne miejsce. Następnie przecedzić przez sito wyłożone gazą i połączyć z wystudzonym syropem ugotowanym z cukru i wody. Przefiltrować przez bibułę filtracyjną, rozlać do butelek i zakorkować. Wynieść do piwnicy na miesiąc.

Absynt to jeden z najbardziej legendarnych trunków na świecie. Poza przypisywanymi mu cechami kojącymi umęczoną duszę z pewnością wzmacnia żołądek, czyści krew oraz likwiduje niestrawności.

Innymi słowy doskonały na likwidację wszystkich objawów „zespołu dnia następnego”.